Vinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo Slider

mcs lefta mcs 01a msc 02a mcs 03a mcs 04mcs right

Tołhajowe Jesienne Harce czyli Dunajec 2016

Prowadząc spływy komercyjne niezmiernie ciężko jest nam, szczególnie w sezonie, wybrać się na jakikolwiek spływ „dla siebie”. Tym bardziej cieszymy się, że w tym roku (choć dopiero końcem października) udało się nam dotrzeć na Jesienne Harce 2016, organizowane przez często przez nas wspominaną Fundację Kajakową Tołhaj GDK. Spływ odbył się na Dunajcu. Cieszymy się bardzo, że mogliśmy uczestniczyć w tak wspaniałej imprezie. Było naprawdę super, zarówno pod względem organizacyjnym jak i towarzyskim ;) Dziękujemy całemu Tołhaj GDK za miłe przyjęcie oraz pamiątki spływowe, a także za tą masę miłych słów w kierunku nas i naszej Firmy. Szczególne podziękowania dla Mariusza Sikory za całokształt ;) Mamy nadzieję, że nieraz będziemy mogli się spotykać w tak zacnym gronie. Jeszcze raz serdeczne DZIĘKUJĘ !!!

Teraz mniej oficjalnie…czyli o tym jak to było naprawdę… ;)

Wszyscy kajakarze dobrze wiedzą, że spływ zaczyna się już w podróży…nasza szczególnie do Szczawnicy, była bardzo wesoła i przebiegała z licznymi przygodami.  Z tego miejsca pragniemy podziękować naszym kompanom za towarzystwo i dobry humor. Kondziu, Mati, Łukasz i Tomek – dziękujemy, bo bez Was, może dojechalibyśmy szybciej, ale na pewno nie w takich humorach. Co prawda Kondziu ( zwany teraz „Betonem”) próbował nam coś reperować głową w drzwiach od auta, ale jesteśmy mu w stanie wybaczyć te małe rysy;) Po dojechaniu na miejsce do DW Trzy Korony, zakwaterowanie i nieśmiertelna integracja. Niech Was nie zmylą te dwa słowa, bo kto nie pływa kajakiem, ten nie zna znaczenia słowa integracja J Było dużo wszystkiego, czyli zabawy, tańców, muzyki i  długo by wymieniać czego jeszcze, więc niech to pozostanie w pamięci uczestników spływu (co poniektóre fragmenty również w telefonach). Kawen i Paulina nie wybaczymy Wam, że nie płynęliście z nami. Paulina – za rok cała Szczawnica, pół Śląska i pewnie jeszcze ludzie z okolicy Sanoka będą mieli dla Ciebie kajak! Dzięki Wam za spotkanie (głupio trochę napisać za te noce) było naprawdę ekstra.

Rano, jak przystało na kajakarzy zeszliśmy na wodę. Chyba nikomu nie trzeba opisywać malowniczości i piękna rzeki Dunajec?! My płynęliśmy po raz czwarty i zawsze jesteśmy zachwyceni. Szczególnie o tej porze roku jest cudownie, kolorowo i może trochę chłodno, ale myślę, że z wyjątkiem paru osób, które chciały spróbować morsowania, było raczej ciepło. Grzała nas atmosfera! Tomek od morsowania wolał oglądać pstrągi pod wodą, a Łukaszowi morsowanie spodobało się tak bardzo, że próbował dwa razy ;) Wszystko jest dla ludzi. Szczególne podziękowania dla podciągniętego nieświadomie pod naszą Firmę Alberta, za towarzystwo podczas płynięcia i wskazówki merytoryczne, opowiadania, i za to, że po prostu z nami pojechał na tą imprezę. W kwestii wyjaśnienia Albert należy do Grupy Kajakowej Hadwaoo z Kędzierzyna Koźla. Albert mamy nadzieję, że się nas nie wstydzisz?:) Bo my Ciebie nie, mimo, że wyglądasz jak wiesz kto :P  

Po dopłynięciu na metę, ciepły posiłek i o 19.30 Biesiada Kajakowa. Jeżeli ktoś pomyślał, że to to samo co integracja, to ponownie się pomylił… . Jak na biesiadę przystało, dzięki organizatorom spływu, stoły się uginały (może też trochę uginały się pod ciężarem dwóch Prezesów, ale nie będziemy się teraz wdawać w prawa fizyki ). My również nie pojechaliśmy w gościnę z pustymi rękami i przywieźliśmy dary lasu. Zabawie, tańcom i rozmowom nie było końca. Późnym wieczorem, można też było usłyszeć jakieś indiańskie rytmy najlepiej opisane słowami  przez kolegę Tomasza z Raciborza „widziałem szamana, który śpiewał mantry w płomieniach ognia przy których dzik dojrzewał... to przeniesie się na przyszłe żywota...”. Tak pewnie będzie głosić legenda na kolejne wieki…J A jak było naprawdę tego chyba nie wie nikt J

Następnego dnia sześcioosobową grupą postanowiliśmy zamiast spływu wybrać się na Palenicę. Schodzenie, a raczej zjeżdżanie w błocie, było kolejną niezapomnianą przygodą głównie ze względu na techniki zjeżdżania (brawo Albert i Kondziu – wygraliście), a także krótki instruktaż, co można zrobić z wiadra w środku lasu. Po powrocie - obiad i niestety nastał czas powrotu. Szkoda, że takie imprezy tak szybko mijają i nie mogą trwać dłużej. Jednak wtedy pewnie nie byłyby takie fantastyczne i wyczekane.  Super jest się zobaczyć z osobami, z którym się nie widziało kilka tygodni, miesięcy, lat, a także poznać nowych interesujących ludzi. Dziękujemy wszystkim razem i każdemu z osobna za weekend pełen wrażeń. Napisać, że sporo przez ten weekend przeżyliśmy, to tak jakby nic nie napisać…

Miłosz Witkowski:

Ewelina Witkowska:

+48 609 732 333

+48 609 355 460

 

Przedsiębiorstwo Turystyczno-Rekreacyjne
ANDARGO Miłosz Witkowski
ul. Kolejowa 7/1/6
44-120 Pyskowice