Jem to co spełnia jednocześnie dwa warunki. Jest względnie zdrowe, dietetyczne i w mojej ocenie bardzo smaczne. Tak jak już napisałam, na diecie jemy mniej i w tym musimy zmieścić swoje ulubione potrawy. Dzięki temu odchudzanie nie jest katorgą i męczarnią. Nie odliczam dni do końca, a po prostu żyję i cieszę się życiem. Kocham pieczywo i nie wykreślam go z jadłospisu. Jedząc właściwie wszystko, ale z umiarem, chudnę więc nie widzę sensu. Nie przepadam za mięsem, więc się nim nie katuje tylko dlatego, że na długo syci. Jest całe mnóstwo dietetycznych, zdrowych posiłków, więc po co się bez potrzeby umartwiać. Naprawdę każdy jest w stanie wybrać coś dla siebie.
Zawsze, gdy chcę zmniejszyć wagę robię sobie odwyk od słodyczy. Jest to jednak odwyk na moich własnych zasadach. Nie jem żadnych batonów, ciast, ciastek, słodkich bułek, cukierków, ale nie uciekam ze strachem przed najzwyklejszym owocowym jogurtem, serkiem waniliowym, czy płatkami śniadaniowymi z dodatkiem cukru. Jestem strasznym łasuchem na słodkości więc taki kilkumiesięczny detoks jest mi od czasu do czasu bardzo potrzebny. Uspokaja to mój nałóg na długi czas. Po kilku miesiącach zaczynam pozwalać sobie na drobne odstępstwa, już bez tak dużego apetytu na słodkości.
Robię sobie także inne odstępstwa. Najczęściej poza domem, w ramach celebrowania chwili. To też jest forma ćwiczenia silnej woli. Umieć po takim małym szaleństwie, wrócić do zdrowego odżywiania i dobrych nawyków bez uszczerbku dla diety to nie takie łatwe zadanie.